„W sobotę rano, 4 grudnia 2010 roku zakończył swój ziemski bieg John (Jack) Barr, członek Ciała Kierowniczego Świadków Jehowy (…) Cieszymy się razem z nim, że otrzymał dar nieśmiertelności”.
Strażnica z 15. 05. 2011, artykuł pt. „Wspaniały nadzorca i drogi przyjaciel”
Kiedy przychodzi czas na dokładniejsze wyjaśnienie jakiegoś ważnego zagadnienia, w zrozumieniu go duch święty pomaga odpowiedzialnym przedstawicielom klasy „niewolnika wiernego i roztropnego w Biurze Głównym”
Strażnica z 15. 05. 2010.
Znów kolejny z weteranów jak to mówią – zasnął w Panu,
Lecz czy tak jest, czy też nie – tylko Pan naprawdę wie...
97 lat – długo więc oglądał świat,
Za ten czas i się nawrócił, i Raymonda precz wyrzucił...
Oczywiście nie on sam – wraz z innymi uknuł plan,
Żeby pozbyć się intruza, bo inaczej legnie w gruzach
Ta misternie tkana nić, by wygodnie bez zmian żyć.
Wszystko zawsze pod natchnieniem, zgodnie z Bożym zamierzeniem.
W Biurze Głównym jest Duch Święty, tam podpięty i zamknięty.
Im kto dalej jest od Biura, tym Duch mniej przez niego wskóra.
Warto oddać Biuru mienie – stamtąd płynie oświecenie.
W Biurze „kanał” jest łączności, pełen ciepła i miłości,
Ciągle daje „światło” nowe – ma żarówki 100-watowe.
Czasem światło się przyciemnia i wygląda, że się ściemnia,
Bywa, że lampa zużyta jako nowa jest odkryta.
Raymond prawdy szukał stale myśląc, że też jest w „kanale”,
Lecz tu srodze się pomylił, bo go z niego wyrzucili.
„Jeśli wejdziesz między wrony, musisz krakać, jak i one”.
Raymond tego nie zrozumiał – on inaczej „krakać” umiał...
Czy o Franzu Fredericku i Jaraczu, i Sydliku,
Barrym, Kleinie i Gangasie będą uczyć w szkolnej klasie?
Choć umarli w pełnej glorii, to odeszli w mrok historii...
Siedzą na niebiańskich koniach z mieczem Chrystusowym w dłoniach?
Czy też Boże zmiłowanie da im ziemskie zmartwychwstanie?
Może będą zawiedzeni, kiedy znajdą się na ziemi?
Mieli 1000 lat panować, już nad sobą nie pracować,
A tu trzeba pracowicie, dzień po dniu walczyć o życie...
Jaka będzie ich reakcja, gdy ich cała „Teokracja”
Pęknie jak bańka mydlana przy faktycznym przyjściu Pana?
Czy zakryją swoje twarze, kiedy nagle się okaże,
Że to Raymond, a nie oni, dzierży miecz niebiański w dłoni?
Więc wołam do „pomazańców”, co się mają za wybrańców:
Może zamiast wyniosłości przyda więcej się skromności...
Bo wcale nie ma pewności co do świetlanej przyszłości,
Którą sobie gotujecie, lecz nie wy decydujecie!
Po śmierci Johna Barra by Weteran is licensed under a Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Na tych samych warunkach 4.0 Międzynarodowe License.
W oparciu o utwór dostępny pod adresem http://euterpolacje.blogspot.co.uk/2011/02/po-smierci-johna-barra.html
gdy zabrakło też Jaracza,
OdpowiedzUsuńwszelkie ramy już przekracza,
jak się Ciało odchudziło
Kierownicze, gdy ubyło
mężów dwóch opatrznościowych,
na potrzeby wciąż gotowych
reagować. W mapę Ziemi,
ostro byli zapatrzeni.
Gdzie potrzeba misjonarzy,
gdzie do czystki komisarzy,
mężowie ci niestrudzenie
dbali o zaopatrzenie.
Ziemska tych dwóch bieganina
już skończona, już ich niema
w Kierowniczym Ciała składzie.
Już nie przyjrzą się zagładzie
nieprzyjaciół "Niewolnika",
bo zagłada się wymyka
przepowiedniom od lat wielu
produkowanym w kartelu
strażnicowych korporacji.
Przyjdzie jednak czas lustracji
tych przedziwnych kompilacji,
oraz fiasko "teokracji".