środa, 9 września 2015

A propos rozprawy przed Komisją Królewską w Australii


Obiecano raz „potulnym” przyszły ziemski raj...
Śmierci już tam nikt nie zazna.. No to w to mi graj...
Zniknie nędza, głód, choroby i w ogóle zło...
Pomyśleli więc „potulni”: Chodźmy, to jest to!

Zaraz, zaraz... Nie tak prędko! By się znaleźć tam,
I by poczuć tutaj przedsmak owych rajskich bram,
Nie wystarczy uznać, że to Pana sprawą jest,
Wcześniej inny dystrybutor dóbr wyznacza test.

Aby szansę mieć na ten –co brzmi jak z bajki – kraj,
w/w „dystrybutor” stworzył tu „duchowy raj”.
Test polega na tym, aby uznać wymysł ten,
Kto nie uzna, temu grozi aż po wieki sen.

W tym „duchowym raju” ciągle „nowe światło” drga,
Jeśli ktoś chce przeżyć, wciąż zachwycać nim się ma,
Choćby sensu w nim nie było nawet ani krzty,
„Dystrybutor” twierdzi, że od Boga ma te sny.

Od niedawna w tym „duchowym raju” nowy zgrzyt,
Wyszło na jaw coś, co z angielskiego zwie się „shit”,
(Sorry, lecz wulgaryzm sam pod pióro ciśnie się),
Wiedząc, że jest źle, nie sądził nikt, że aż TAK ŹLE!

Czy „potulni”, gdy wkraczali w ten „duchowy raj”,
Pomyśleli: – Czy ktoś sobie z nich nie robi jaj?
Przekonani, że tu przecież wszystko jest „the best”,
Zapomnieli, że „najciemniej pod latarnią” jest?

Zapomnieli, ze ułomność ludzka szuka zła
Gdy się stworzy mu warunki, to się dobrze ma...?
Tu na razie żaden „raj” najmniejszych nie ma szans,
To bruklińskich jest cwaniaków najzwyklejszy lans.

Lans ten daje im bezkarność, ślepy posłuch też,
(Jeśli czytasz wiersz ten, to już dobrze o tym wiesz),
Lecz nadchodzi tych manipulantów rychły kres,
Wkrótce ich przeżyciem będzie permanentny stres.

Za to, że kazali głosicielom, czyniąc zło,
(Gdy – na przykład – potajemnie byli NGO),
Wmawiać ludziom, że tu „raj” jest, że to istny miód,
I że WTS to jest największy Boży cud!

Za to, ze gdy pedofile mieli tutaj raj,
To kazano wmawiać ludziom, że tu kwitnie maj,
Że tu „nowe społeczeństwo” już bez skazy jest,
Wszyscy darzą się miłością, mają wielki gest.

Za to, że choć „prawdy” ich wyssane z palca są,
To za „guru”, „pomazańców”, wciąż uchodzić chcą.
Gdy ktoś głośno powie, czym jest ich „duchowy miecz”,
To „częstują” go shunningiem i iść każą precz.

Ciągle wierzę, że Bóg zechce raj przywrócić tu,
Że położy wreszcie kiedyś kres całemu złu,
Lecz chroń Panie, mnie od raju made in WTS,
Mam obawę, ze nie chciałby być tam nawet pies!


Licencja Creative Commons
A propos rozprawy przed Komisją Królewską w Australii by Weteran is licensed under a Creative Commons Uznanie autorstwa - Użycie niekomercyjne - Bez utworów zależnych 4.0 Międzynarodowe License.
W oparciu o utwór dostępny pod adresem http://euterpolacje.blogspot.co.uk/2015/09/a-propos-rozprawy-przed-komisja.html

wtorek, 12 maja 2015

Sprzedaż marzeń

W nawiązaniu do " A to historia!"

Te historie wzruszające
przeżywały już tysiące
z całej rzeszy głosicieli,
niepoprawnych marzycieli.

Któż nie chciał być wiecznie młody?
Z dobrej cieszyć się pogody,
w szczęściu, zdrowiu i pokoju,
zamiast w pocie czoła, znoju,

gasnąć z wolna, w lęku, w drżeniu,
w osłabieniu i cierpieniu.
Gdy więc słyszy o nadziei,
od wędrownych kaznodziei,

zmienia swoje nastawienie,
gotów kupić to marzenie.
Sprzedaż marzeń - może wiecie? -
to najlepszy biznes w świecie.

Brat, co rzucił sprzedaż szmat,
zaczął sprzedaż "Bożych dat".
Sprzedaż poszła w cały świat,
choć w Halloween odszedł Brat.

Dat oferta jest bogata,
w szczególności: końca świata,
czasów pogan, zmartwychwstania,
pokolenia, królowania.

Lecz wiadomo w teokracji,
klient nigdy nie ma racji.
Daty poszły do kasacji,
lecz nie przyjmą reklamacji.

Zanim kupi się marzenie,
lepiej poddać je ocenie.
Kota w worku nie kupować,
aby później nie żałować.

Licencja Creative Commons
Sprzedaż marzeń by Damazy Eustachowicz is licensed under a Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Na tych samych warunkach 4.0 Międzynarodowe License.
W oparciu o utwór dostępny pod adresem http://euterpolacje.blogspot.co.uk/2015/05/sprzedaz-marzen_12.html

poniedziałek, 11 maja 2015

A to historia!


Gdym do sekty przystępował,
W sklepach były puste półki,
A na półkach stało radio
Jeszcze z czasów W. Gomułki.

Gdy do sklepów coś rzucano,
Zaczynało się natarcie,
Każdy walczył o swą działkę
Konsekwentnie i zażarcie.

W tamtych czasach nawet papier,
Który służy do podtarcia,
Był towarem luksusowym
Podobnie, jak kawał żarcia.

Biblię dosyć słabo znałem,
Chociaż do niej mnie ciągnęło,
Więc zbyt łatwo uwierzyłem
W prowadzone tutaj „dzieło”.

W miarę nabywania wiedzy
Nabywałem… wątpliwości,
Nie podejrzewając braku
Uczciwości i szczerości.

Brakło wiedzy historycznej,
Internetu też nie było,
A lokalnie w tamtych czasach
Było nawet całkiem miło.

Można było dyskutować,
Nie straszono odstępcami,
Trudniej było dostrzec, że tu
Jest żonglerka półprawdami.

Ludzie byli także  inni,
Mieli dużo ofiarności
I w większości przejawiali
Chrześcijański wzór miłości.

Nikt o salach wtedy nie śnił,
Mało było zamordyzmu,
A zebrania były w domach
Jak z początków chrystianizmu.

Nie byliśmy więc świadomi,
Że to dymna jest zasłona,
Że to jest masońska zmowa
Już od dawna zamierzona.

Wszystko, w co uwierzyliśmy
(Choć częściowo prawdą było)
To jednak w rzeczywistości
Boga wcale nie chwaliło.

Choć byłem na piedestale,
(Na który mnie wyniesiono)
Szybko się zeń wycofałem
W imię pro publico bono.

Ciągle jednak się łudziłem,
Że to wszystko przez prostactwo,
Że Bóg wszystko wyprostuje
I usunie to buractwo.

Lecz jak miałby On prostować
To, co krzywe od zarania?
Jak miałby autoryzować
Pobłądzone domniemania?

Jakże mógłby swoją łaską
Błogosławić ogłupianie
I popierać wręcz seryjne
Ludzi prawych wyrzucanie?

Kiedy przyszła rejestracja
I powstawać jęły Sale
Stało jasne się, że tutaj
Prawda się nie liczy wcale.

Okazało się po prostu,
Że to sekta z Ameryki,
Człowiek tutaj mało znaczy,
Liczą tylko się wyniki.

Gdy przestajesz się udzielać,
Lub się dzielisz swoją racją,
To po kilku upomnieniach
Jesteś poza „teokracją”.

Kiedy stało się widoczne
Że to firma, piramida,
Że to zwykła jest franczyza,
Na wierzch wyszła jej ohyda.

Na wierzch wyszło zniewolenie
I psychomanipulacja,
Jasne stało się jak słońce,
Że to żadna „Teokracja”.

Kiedy z „bestią” się związali,
I gdy się zorientowałem,
Że fałszują nawet Biblię,
 Pożegnałem się z „kanałem”.

Lecz to im nie wystarczyło,
Że przestałem do nich chodzić,
Snuli więc podstępne plany,
Jak tu jeszcze mnie ugodzić.

Tym działaniem potwierdzili,
że za ojca mają diabła,
Traktowano tak Jezusa
Czy też apostoła Pawła.

Ja się z nimi nie zestawiam…
Gdzież mnie do nich w mej małości…
Trudno jednak nie dostrzegać
Historycznej tu zbieżności.

Toteż odetchnąłem z ulgą,
Kiedy się mnie już pozbyli.
Choć być może przypuszczali,
Że mi krzywdę wyrządzili.

Choć próbują mnie szkalować,
To się boją konfrontacji,
Sieją na mój temat plotki,
To reguła w „teokracji”.

Jeśli jednak myślą przy tym,
Że zamknięty jest mój watek,
To ich muszę rozczarować…
To dopiero jest początek!

Jeśli tylko Bóg da zdrowie,
Siły i chęć do działania,
To ich będę demaskować,
Bo tak się traktuje drania.

Tak traktuje się oszusta,
Co chce kosztem innych pożyć,
Co do swoich niecnych celów
Wprzęga autorytet Boży.

Całe lata mi trąbili,
Że mi trzeba bronić Boga,
Że mam czyścić Go z zarzutów
Postawionych Mu przez wroga.

Lecz kto się okazał wrogiem?
Ci – co niby Go bronili!
Bo przez kłamstwa i matactwa
W złym Go świetle postawili!

Wymyślali „Boże daty”,
Wszystkie skompromitowane,
Kłamstwo kryto znowu kłamstwem,
„Nowym światłem” nazywane.

Gdyby chociaż zachowali
Minimum przyzwoitości
I przestali wreszcie twierdzić,
Że to Boże wiadomości!

Lecz nie – oni się nie zmienią.
Więc zrobię – jak mi kazali.
I przez ujawnianie prawdy
Będę Imię Boże chwalił.

Będę głosił prawdę o nich:
Że „owieczki” za nic mają,
Zalecają im ubóstwo
Zaś w dostatki opływają.

Zalecają im pokorę,
Sami pychą się unosząc,
Zabraniają wyksztalcenia,
Nad nie mądrość swą wynosząc.

Zabraniają im myślenia,
Bo gdy zaczną myśleć masy,
Na wskroś przejrzą to szalbierstwo
I odetną dopływ kasy.

Życzę im z całego serca,
Aby właśnie tak się stało,
By z ich kłamstwa Imię Boga
Oczyszczone wiecznie trwało.

Czyż nie tego właśnie chcieli?
Kłamstwom o Bogu zaradzić?
(Chociaż jestem przekonany,
Że Bóg sobie sam poradzi).

Tylko że nie przewidzieli,
Że z powodu ich kręcenia
Mało kto już chce ich słuchać,
 Co mają do powiedzenia.

Mało kto już chce im wierzyć,
Bo czyż można kłamcom ufać?
Gdy ktoś kłamie, jak rozpoznać,
Co prawda, a co – „podpucha”.

Dzisiaj w sklepach pełne półki
I papieru nie brakuje.
Ale przeterminowany,
Towar szybko się zepsuje.

Ich „termin ważności” minął,
(Choć wątpliwy od początku).
Co więc z tym asortymentem?…
Ale o tym – w innym wątku…


Licencja Creative Commons
A to historia! by Weteran is licensed under a Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Na tych samych warunkach 4.0 Międzynarodowe License.
W oparciu o utwór dostępny pod adresem http://euterpolacje.blogspot.co.uk/2015/05/a-to-historia.html

sobota, 18 kwietnia 2015

Rośnie armia dysydentów

-->
Rośnie armia dysydentów,
Co już mają dość przekrętów;
I choć jeszcze tkwią w tej matni,
Choć płaszcz ciągle wisi w szatni,
Wiedzą, że nie tędy droga,
Aby zbliżyć się do Boga.

Rośnie armia wyzwolonych,
Niepodatnych na androny,
W które wciąż perfidni gracze,
Doświadczeni „wyjadacze”,
Każą wierzyć bez zastrzeżeń,
Choć to kłamstwa przeciw wierze.

Ciągle jeszcze są naiwni,
W swych złudzeniach wręcz przedziwni,
Którzy wierzą w „teokrację”,
I w „Bożą organizację”,
I choć wciąż jest coraz gorzej,
Myślą, że to dzieło Boże!

Lecz na szczęście informacje
Demaskują „teokrację”,
Widać dziś, że za nią stoją,
Ci, co Boga się nie boją,
Ci – cytując tu za Panem -
„Są jak groby pobielane”. 

Kilkanaście „końców świata”,
Każdy to fałszywa data;
10 wersji „pokolenia”,
Każda się na głupszą zmienia;
Ze sześć wersji „niewolnika”,
Którym obca jest logika,
Przeszczep – niegdyś ludożerstwo,
A transfuzja to bluźnierstwo,
(Choć dziś frakcje dozwolone,
A osocze zabronione).
Piękny „Dom Książąt” w San Diego,
Krzyż w koronie to nic złego,
Dumny rycerz templariuszy
Na okładkach wciąż się puszył,
ONZ – „bestia szkarłatna”,
Lecz symbioza z nią – intratna…
Można by wymieniać dalej...
Ukradzione „owcom” sale,
Choć budują je i płacą
To je na rzecz CK tracą.
Likwidacja Biur Oddziału
I zamordyzm wprost z „kanału”...
Tuszowanie pedofilii,
Windowanie wzwyż debili,
Którzy dzięki bezmyślności
Zawsze poprą z CK gości.
Można by kontynuować...
Lecz konkluzja już gotowa:
Trzeba się ewakuować,
Aby życie swe ratować.

Zostaw tę masońską „arkę”!
Dawno już przebrała miarkę.
Dziś już grzęźnie na mieliźnie,
Wkrótce całkiem się ześliźnie
Na dno, w  mroki zapomnienia...
Już przez wszystkie „pokolenia”!


Licencja Creative Commons
Rośnie armia dysydentów by Weteran is licensed under a Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Na tych samych warunkach 4.0 Międzynarodowe License.
W oparciu o utwór dostępny pod adresem http://euterpolacje.blogspot.co.uk/2015/04/rosnie-armia-dysydentow.html

poniedziałek, 9 marca 2015

Nie przeminie pokolenie

Nie przeminie pokolenie;
Wnet przestaną straszyć cienie
Tej chorej ideologii,
Co podcina ludziom nogi
I odbiera człowieczeństwo,
Zaprzęgając ich w szaleństwo.
 

Nie przeminie pokolenie,
Wreszcie ruszą tyłki lenie,
Co żyć kosztem innych chcieli
I już w niebie się widzieli.
Wszystko mieli jak na tacy,
Trzeba będzie iść do pracy.
 

Żadną miarą nie przeminie
Już dziś na świat cały słynie
Odmawianie innym racji
Pod pozorem „teokracji”.
Dwulicowość i matactwa,
Królowanie wszech-prostactwa.
 

Zanim minie generacja
Skończy swój byt „teokracja”.
Nie odbędzie się to w glorii…
A po latach mrok historii
Dość skutecznie ją przykryje,
I ślad wszelki po niej zmyje.
 

Dziś żyjące pokolenie
Ma potężne ułatwienie;
Szybki obieg informacji
Nie pomaga „teokracji”
W wytwarzaniu kamuflaży,
Bo dziś łatwo ją obnażyć.
 

Oszukane „pokolenie”
Dziś po innej chodzi scenie,
Twarde życie je dopada,
Często słyszy ono „biada”,
A był przecież kres tak bliski…
Dawno miało być po wszystkim…
 

Wiedzą o tym dobrze gracze,
Więc już ze sześć przeinaczeń
Definicji „pokolenia”

Dali „owcom” do wierzenia.
Każda gorsza od poprzedniej,
Dziś to już kompletne brednie.
 

Jednak nie brak wciąż „potulnych”,
Dla nich nowy jest okólnik,
Że siedzące w Warwick cienie,
To jest właśnie „pokolenie,
Które nigdy nie przeminie”…

Wymyślono to przy winie…
  

Ci „pijacy z Efraima”
Co się każdy „stołka” trzyma,
Mienią się „pomazańcami”,
Choć się namaścili sami,
Bez żadnej weryfikacji,
Ci spece od „generacji”.
 

Gdy już całkiem się obnażą,
I kim są – wszystkim pokażą,
Przez swe kłamstwa i matactwa
Umiłowanie bogactwa,
Może nowe „pokolenie”,
Sięgnie wtedy po ich mienie.
 

Byłby to kres „pokolenia”,
Lecz to tylko są życzenia…
Bo ta sekta, mój kolego,
Z prawdą mało ma wspólnego…
Więc to tylko jest marzenie,
Że przeminie „pokolenie”.
  



Licencja Creative Commons
Nie przeminie pokolenie by Weteran is licensed under a Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Na tych samych warunkach 4.0 Międzynarodowe License.
W oparciu o utwór dostępny pod adresem http://euterpolacje.blogspot.co.uk/2015/03/nie-przeminie-pokolenie.html