niedziela, 28 sierpnia 2011

Uważaj, co robisz!

Czujni chrześcijanie powstrzymują się od używania tego świata w pełni w kwestii wyższego wykształcenia. Wiele osób w tym systemie rzeczy uważa je za warunek osiągnięcia prestiżu i dostatniego życia. Ale my, chrześcijanie, jako tymczasowi osiedleńcy, zmierzamy do innych celów. Nie chcemy 'nastawiać się na to, co wyniosłe’ (Rzym. 12:16; Jer. 45:5). Ponieważ jesteśmy naśladowcami Chrystusa, poważnie traktujemy przestrogę: „Miejcie oczy otwarte i strzeżcie się wszelkiej zachłanności, bo nawet wtedy, gdy ktoś ma obfitość, jego życie nie zależy od tego, co posiada” (Łuk. 12:15). W związku z tym zachęcamy młodych chrześcijan, by dążyli do celów duchowych, zdobywając jedynie wykształcenie umożliwiające zaspokajanie podstawowych potrzeb, a jednocześnie skupiając się na przygotowaniu do służenia Jehowie 'całym sercem, duszą, siłą i umysłem' (Łuk. 10:27). W ten sposób mogą się stać 'bogaci wobec Boga' (Łuk. 12:21).

Strażnica z 15. 11. 2011 r. artykuł pt. „Tymczasowi osiedleńcy w niegodziwym świecie”

Mężczyźni często stawiają zabezpieczenie materialne ponad dążenia duchowe. Dla wielu z nich priorytetem jest zdobycie wyższego wykształcenia i zapewnienie sobie dobrze płatnej pracy. Według ich sposobu myślenia korzyść w postaci pieniędzy jest pilniej potrzebna i praktyczniejsza niż korzyść płynąca ze studiowania Pisma Świętego i zabiegania o bliską więź z Bogiem. Chociaż nauki biblijne mogą do nich trafiać, to „troski tego systemu rzeczy i zwodnicza moc bogactwa” zaduszają ewentualne zainteresowanie (Marka 4:18, 19).

Strażnica z 15. 11. 2011 r. artykuł pt. „Pomagaj mężczyznom robić postępy duchowe”


Uważaj, co robisz!

Bóg ci rozum dał, człowieku, oraz siłę,
Lecz najlepiej zakop wszystko to w mogiłę,
Przecież mózg nie służy wcale do myślenia.
Ma jedynie wykonywać polecenia.
Ręce wprawdzie po to masz, aby pracować,
Lecz tą pracą nie masz zbytnio się przejmować.

Nie 'nastawiaj więc się na to, co wyniosłe',
Lepiej będzie, jeśli pozostaniesz osłem,
I choć Paweł miał na myśli coś innego,
Ty przyjm wersję „niewolnika” bruklinskiego,
Według której wykształcenie, dobra praca
Mogą być przyczyną moralnego kaca.

Jeśli zechcesz posiąść wyższe wykształcenie,
W więzi z Bogiem to przeszkodzi ci szalenie,
Zaczniesz bawić się w badanie, dociekanie,
Miast przejawiać bezgraniczne zaufanie
Do „kanału”, który stoi wciąż na straży
I którego zaufaniem Bóg obdarzył!

Dobra praca – to też przysmak nie dla ciebie,
Lepiej, byś gromadził sobie skarby w niebie,
Przecież jesteś tutaj tylko osiedleńcem,
Więc nie stawaj jakimś nagle się odmieńcem,
Który mózgu chce używać do myślenia,
A rąk swych – do pomnażania swego mienia.

Jeśliś wcześniej zdążył zostać „wykształciuchem”
Będąc zarażony zgniłym świata duchem,
Trudno – przecież czasu cofnąć już nie możesz,
Masz sposobność za to ćwiczyć się w pokorze,
Doceniając ten prostaczków związek bratni,
Bo to oni będą pierwsi – ty ostatni.

Nic się nie martw, żeś majątek zdobył duży,
Wszystko to do dobrych celów może służyć,
Przepisz wszystko, co posiadasz na „Strażnicę”,
W niej na zawsze niezawodną masz kotwicę,
Która przeszła wszystkie sztormy oraz burze
I do tego ciągłe ma poparcie w górze.

Choć potrzebna nam jest garstka wykształconych –
Przecież w Internecie ktoś prowadzić musi strony,
Ktoś medyczną służbę tworzyć na kongresach,
Ktoś coś wiedzieć o rachunkach i wykresach,
Ktoś nareszcie musi biegłym być prawnikiem –
Pozostałym zabraniamy tego z krzykiem.

„Wykształciuchy” i pracusie są straceni –
Nie ma miejsca dla nich w niebie ni na ziemi,
Z tym ginącym światem strasznie powiązani,
W popieranie jego całkiem uwikłani,
Jeśli tych okropnych praktyk nie porzucą,
Bóg i Chrystus całkiem od nich się odwrócą.

Zamiast mądrze więc posłużyć się rozumem,
Lepiej, gdy iść będziesz w zgodzie razem z tłumem,
Który w swym mniemaniu tworzy „wielką rzeszę”,
Choć przez Armagedon jeszcze nikt nie przeszedł.
Lecz wykładnia ta z „fabryki snów” w Brooklynie
Tworem ludzkiej wyobraźni jest jedynie.

Gorzko człowiekowi robi się na duszy,
Gdy mu ktoś głupotę zwykłą kładzie w uszy,
A ubiera jawnie ją w szaty mądrości,
Sądząc, że pisze tylko dla głupich gości.
Chciałbym, by pisarzom wedle ich życzenia
Pozostali tylko ci bez wykształcenia.
Licencja Creative Commons
Uważaj, co robisz! by weteran is licensed under a Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Bez utworów zależnych 3.0 Unported License.

czwartek, 9 czerwca 2011

Pewien Straszny Odstępca

Raz pewien straszny odstępca
poczuł się jak przestępca,
choć nie złamał paragrafu,
uciekały przed nim w strachu
braci mych rzesze, miriady,
w myśl podanej im zasady,
by odstępcy unikali,
i kontaktu z nim się bali.
Lepiej uciec nawet w chaszcze,
byle nie w odstępczą paszczę.
Lepiej zostać już przestępcą,
niż obrzydliwym odstępcą.
Jak śmiałeś w odstępczym szale
znajdować błędy w Kanale.
Kanał toć to wola nieba,
z nią się zawsze zgadzać trzeba.
Jak Ci coś się w nim nie zgadza,
to Cię rozum własny zdradza.
Jeśli rozum wierze szkodzi,
porzuć rozum, o co chodzi?
A myślenie niezależne
bardzo jest z odstępstwem zbieżne.
Za myślenie, mój kochany
srodze jesteś ukarany.
Teraz nawet w restauracji
nie zje z Tobą brat kolacji.
Wnuczki dziadka nie zobaczą,
ani po nim nie zapłaczą.
Na przyjęciu u rodziny
Twoje miejsce zajmie inny.
Za myślenia Twego zdrady
braci mych rzesze, miriady
nie stoją u Twego boku,
bo już mają Cię na oku.
W zborze było ogłoszone,
że wszystko z Tobą skończone.
To Komitet Sądowniczy
winy Twoje wszystkie zliczył,
skruchy Twej nie dojrzał śladu,
żebyś nie zagrażał stadu,
strzeżonemu bardzo czujnie,
a przed Tobą aż podwójnie.
Nie obciąża mózgu pracą,
informacja o tym za co
Ty zostałeś wykluczony,
ani jak byłeś sądzony.
Bracia w sposób komfortowy
mają taki problem z głowy.
Ma odstępca z drugiej strony
wstęp do raju utracony.
Czy warto było zuchwale
wykrywać błędy w Kanale?
Licencja Creative Commons
Pewien Straszny Odstępca by Damazy Eustachowicz is licensed under a Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Bez utworów zależnych 3.0 Polska License.
W oparciu o utwór dostępny pod adresem euterpolacje.blogspot.com

wtorek, 22 lutego 2011

Po śmierci Johna Barra

„W sobotę rano, 4 grudnia 2010 roku zakończył swój ziemski bieg John (Jack) Barr, członek Ciała Kierowniczego Świadków Jehowy (…) Cieszymy się razem z nim, że otrzymał dar nieśmiertelności”.
Strażnica z 15. 05. 2011, artykuł pt. „Wspaniały nadzorca i drogi przyjaciel”

Kiedy przychodzi czas na dokładniejsze wyjaśnienie jakiegoś ważnego zagadnienia, w zrozumieniu go duch święty pomaga odpowiedzialnym przedstawicielom klasy „niewolnika wiernego i roztropnego w Biurze Głównym”
Strażnica z 15. 05. 2010.


Znów kolejny z weteranów jak to mówią – zasnął w Panu,
Lecz czy tak jest, czy też nie – tylko Pan naprawdę wie...
97 lat – długo więc oglądał świat,
Za ten czas i się nawrócił, i Raymonda precz wyrzucił...


Oczywiście nie on sam – wraz z innymi uknuł plan,
Żeby pozbyć się intruza, bo inaczej legnie w gruzach
Ta misternie tkana nić, by wygodnie bez zmian żyć.
Wszystko zawsze pod natchnieniem, zgodnie z Bożym zamierzeniem.


W Biurze Głównym jest Duch Święty, tam podpięty i zamknięty.
Im kto dalej jest od Biura, tym Duch mniej przez niego wskóra.
Warto oddać Biuru mienie – stamtąd płynie oświecenie.
W Biurze „kanał” jest łączności, pełen ciepła i miłości,


Ciągle daje „światło” nowe – ma żarówki 100-watowe.
Czasem światło się przyciemnia i wygląda, że się ściemnia,
Bywa, że lampa zużyta jako nowa jest odkryta.
Raymond prawdy szukał stale myśląc, że też jest w „kanale”,


Lecz tu srodze się pomylił, bo go z niego wyrzucili.
„Jeśli wejdziesz między wrony, musisz krakać, jak i one”.
Raymond tego nie zrozumiał – on inaczej „krakać” umiał...
Czy o Franzu Fredericku i Jaraczu, i Sydliku,


Barrym, Kleinie i Gangasie będą uczyć w szkolnej klasie?
Choć umarli w pełnej glorii, to odeszli w mrok historii...
Siedzą na niebiańskich koniach z mieczem Chrystusowym w dłoniach?
Czy też Boże zmiłowanie da im ziemskie zmartwychwstanie?


Może będą zawiedzeni, kiedy znajdą się na ziemi?
Mieli 1000 lat panować, już nad sobą nie pracować,
A tu trzeba pracowicie, dzień po dniu walczyć o życie...

Jaka będzie ich reakcja, gdy ich cała „Teokracja”
Pęknie jak bańka mydlana przy faktycznym przyjściu Pana?
Czy zakryją swoje twarze, kiedy nagle się okaże,
Że to Raymond, a nie oni, dzierży miecz niebiański w dłoni?

Więc wołam do „pomazańców”, co się mają za wybrańców:
Może zamiast wyniosłości przyda więcej się skromności...
Bo wcale nie ma pewności co do świetlanej przyszłości,
Którą sobie gotujecie, lecz nie wy decydujecie!

Licencja Creative Commons
Po śmierci Johna Barra by Weteran is licensed under a Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Na tych samych warunkach 4.0 Międzynarodowe License.
W oparciu o utwór dostępny pod adresem http://euterpolacje.blogspot.co.uk/2011/02/po-smierci-johna-barra.html

piątek, 21 stycznia 2011

Boskie wskazówki

W jaki sposób reagujemy, gdy otrzymujemy Boskie wskazówki? Czy staramy sie do nich zastosować od zaraz, czy raczej pozostajemy przy swoich przyzwyczajeniach? Czy na przykład znamy aktualne wytyczne co do prowadzenia domowych studiów biblijnych, głoszenia obcokrajowcom, regularnego wielbienia Boga w gronie rodziny, współpracy z Komitetami Łączności ze szpitalami oraz odpowiedniego zachowania na zgromadzeniach? (...) Zapewne więc właśnie Mojżesz, poprzez którego Bóg kierował ludem, dawał sygnał do wymarszu. Obecnie „szafarz” Jehowy daje wyraźny „znak”, gdy trzeba podjąć jakieś działanie. (...) W tym celu wykorzystuje artykuły w „Strażnicy” i NSK, nowe publikacje i przemówienia na zgromadzeniach. (...) Czy wyraźnie dostrzegasz dowody kierownictwa Bożego?
W obecnych „dniach ostatnich” Jehowa posługuje się swą organizacją, by prowadzić nas przez niegodziwy szatański świat. (...) Lud Boży na pewno dotrze do obiecanego, Nowego Świata. Ale to, czy osobiście się tam znajdziemy, w dużej mierze zależy od naszego pokornego podporządkowywania się wskazówkom Jehowy. Obyśmy więc zawsze dostrzegali dowody kierownictwa Bożego!

Strażnica z 15. 04. 2011, artykuł pt. „Czy dostrzegasz dowody kierownictwa Bożego?”


Jest w historii armia cała,
Co się Bogiem zasłaniała...
Kościół, gdy rozniecał stosy,
To niebiańskie słyszał głosy.
Sami aniołowie rzekli,
By kacerze się upiekli.


Założyciel Reformacji
Nie uznawał cudzych racji.
Pewnie to na rozkaz Boga
Luter chłopów chciał mordować.
Przy tym plótł jakieś androny
O porządku przyrodzonym.


Kalwin najpierw był ofiarą,
Później jednak zagiął parol
Na Serveta, bo nie wierzył,
Że Bóg Jeden w trójcy leży.
Znów sprzymierzył się z Kościołem,
Po czym go spalili społem.


Jan Hus prawdy był szermierzem,
Życie swe złożył w ofierze,
Lecz husyci w imię Boga
Armią swą zwalczali wroga.
Ellen White nawet pisała,
Że ich Boża moc wspierała.


Sprawa wciąż niewyjaśniona:
Obłąkana czy natchniona?
Dwa tysiące wizji miała,
Podczas których zamierała.
Do dziś wielu wciąż uważa,
Że to Bóg jej mózg przetwarzał.


Adwentysta William Miller
Stwierdził, że już czeka tyle,
Że ma wreszcie dość czekania
I ogłosił bez wahania
Datę, kiedy Pan powraca;
W głowach ludziom poprzewracał.


Tutaj jednak przyznać trzeba –
Miał pokorę wobec Nieba.
Kiedy jego przepowiednie
Czas ujawnił jako brednie,
To przeprosił swoich braci
Choć już część ich zdążył stracić.


Z tajnych źródeł masonerii
Po sprzedaży sklepów serii
Charles Taze Russell się pojawił,
Zaraz Bożą myśl objawił:
- Za trzydzieści cztery lata
murowany koniec świata”.


Choć poparcia pewny w niebie,
Zaczął tracić pewność siebie.
Gdy się data przybliżała,
Stwierdził, że pomyłka mała (?)
Nie jest całkiem wykluczona,
Ale będzie naprawiona.


Gdy wybuchła Wielka Wojna,
Myśl wróciła mu spokojna.
Stwierdził znów w imieniu Boga,
Że to koniec „czasów pogan”,
Chociaż wszystko, co się działo
Jawnie temu zaprzeczało.


Pewny swej interpretacji,
Choć zupełnie nie miał racji,
Pastor wpadł na pomysł niecny,
Że już Chrystus jest obecny.
(To co? Przedtem Go nie było?!)
Wielu wiarę to zmąciło.


W noc strzyg, duchów i upiorów
Pastor zmarł na skutek chorób.
Lecz co się nieczęsto zdarza,
Próżno szukać tu lekarza...
W piramidzie pochowany,
i „Aniołem” nazywany.


Rzeczywiście „wierny sługa”
Czy też twarz masona druga?
Choć mówił o „Bożych datach”,
To co dziś, po wielu latach
Warte są te zapewnienia?
Wątpliwości nie ma cienia!


Wszyscy wiemy już o sędzi,
Że dość dużo w życiu ględził.
W swej broszurze o „milionach”
Twierdził, że nikt z nich nie skona.
Świadczy jego śmierć okrutnie,
Że się mylił bałamutnie.


W międzyczasie przestawiana
Rzekoma „obecność” Pana,
Przesunięta lat czterdzieści...
Dziś się w głowie to nie mieści.
Aż pomyśleć o tym trwoga,
Że to wszystko w imię Boga.


Kolektywny „sługa wierny”
Również się okazał mierny.
Pracowity niby mrówki
Daje wciąż „Boże wskazówki”.
Choć co druga z nich chybiona,
Zawsze nimbem otoczona.


Teraz więc wychodzi na to,
Że Bóg jest niepewnym Tatą,
Który sprzeczne ma wytyczne,
Błędy i pomyłki liczne.
I począwszy od Kościoła
Wszystko to o pomstę woła.


Czekam teraz, aż w „Strażnicy”
Będzie coś o jajecznicy,
Że ma być z dwóch, nie z trzech jajek,
Nic się do niej nie dodaje.
I ten, kto by inną spożył,
To narusza pogląd Boży.


Lecz odłóżmy na bok żarty.
Człowiek musi być otwarty
Na korektę i poprawę,
Z tego bowiem ma zdać sprawę.
Lecz się nie daj wmanewrować
W niby Boskie – ludzkie słowa...

czwartek, 13 stycznia 2011

Krótka historia pewnego szczerego człowieka

Krótka historia pewnego szczerego człowieka

Był raz sobie w pewnym kraju bardzo szczery, prawy człowiek,
Rzeczywistość naokoło wciąż spędzała mu sen z powiek.
Zaczął więc się zastanawiać, czy jest jakieś rozwiązanie,
Lecz wtem dzwonek! A za drzwiami stały dwie przemiłe panie.

Zanim zdążył coś wykrztusić, już otwarły Świętą Księgę
I zaczęły z niej cytować wiersz za wierszem na potęgę:
Czy pan wie, że Bóg ma imię? Ziemia wkrótce będzie rajem!
Ten ma szansę, kto z „kanałem” dziś w łączności pozostaje!

Choć ten „kanał” go przestraszył, zaczął sprawdzać inne rzeczy
I niestety swą przezorność i ostrożność ODBEZPIECZYŁ.
W tak powstałą tedy lukę wpadło wiele argumentów
Wziętych z Biblii, więc prawdziwych, przy tym jednak część przekrętów.

On smakując czystą prawdę, nie dostrzegał ich już wcale,
A że o tym nie mówiono, więc zapomniał o „kanale”
Gdy uwierzył, że na drodze jest jedynej i prawdziwej,
Z entuzjazmem nawracania pracy oddał się gorliwej.

Z „kierowaną Duchem Bożym” jedyną organizacją
"Utożsamił" się i ochrzcił oraz uczcił to kolacją.
Chociaż wykład i pytania o „kanale” coś bąkały,
To w amoku i radości problem wydał mu się mały.

I tu kończy się idylla, zaczyna degrengolada,
Wszystko przez to, że bohater nasz nie przestał Biblii badać.
Kiedy minął wreszcie amok, łuski z oczu mu opadły
I jak to się zwykle dzieje, wątpliwości go dopadły.

Ciągle jednak szczerze wierząc, że w religii jest prawdziwej
Oczekiwał odpowiedzi w pisaninie natarczywej.
Jednak zawsze miast się cofnąć z duchowego "niewypału"
Adresaci mu radzili ciągle trzymać się "kanału".

Wtedy pamięć mu wróciła i powiedział głośno w zborze,
Że przy drzwiach dwie panie kiedyś mu mówiły o tym tworze.
Lecz ośmielił się zapytać: - Jak to? Jest dwóch pośredników?
Więc dlaczego kontakt z nimi do różnych wiedzie wyników?

Czemu, kiedy widzę konflikt między dwoma „kanałami”,
To pierwszeństwo ma ten ludzki? Czy on jest nad niebiosami?
I w ogóle – co za pomysł z samozwańczą tą godnością,
Skoro jeden jest pośrednik miedzy Bogiem a ludzkością?

Tego było już za wiele. W całym zborze aż zawrzało!
Jak śmiesz bracie krytykować święte Kierownicze Ciało?
– Dzięki komu tutaj jesteś? Gdzie zniknęła twa pokora?
To na ciebie z Internetu wpływa propaganda chora!

Zewsząd zaatakowany, ledwie przywlókł się do domu,
Czując się osamotniony, nie ufając już nikomu.
Lecz nie koniec na tym – wtem do drzwi rozległo się pukanie.
Lecz tym razem to – niestety – już nie były miłe panie.

Odwiedziny mu złożyli dwaj panowie pod krawatem,
Z miną wrogą i surową wciąż go nazywając „bratem”,
Oskarżyli go, że jest odstępcą oraz wichrzycielem,
Musi więc wyrazić skruchę. To jest ich wizyty celem.

Ale czego mam żałować? Że wam prawdę powiedziałem?
Przecież żadna grupa ludzi nie ma prawa być „kanałem”!
Z czego mam się więc wycofać? Z mej miłości czy szczerości?
Te pytania brat skierował do swych nieproszonych gości.

Ich riposta była szybka: – My tutaj nie przychodzimy,
Byś przedkładał swoje racje. Wkrótce cię zawiadomimy
O terminie posiedzenia komitetu sądowego,
Czy się mieniąc naszym bratem jesteś jeszcze godzien tego!

Widząc, że szans żadnych nie ma, aby szczerze porozmawiać,
Zaczął się bohater nasz poważnie nad tym zastanawiać,
Czy zależy mu, by jeszcze nadal trwać w tym udawaniu,
Czy też sobie dać z tym spokój – pomyśleć o pożegnaniu.

* * *

Siedzi sobie w swym mieszkaniu szczery i uczciwy człowiek.
Wszystko to, co go spotkało, ciągle spędza mu sen z powiek.
Zastanawia się, czy było jakieś lepsze rozwiązanie…
Jak myślicie – czy otworzy, gdy usłyszy znów pukanie…?