czwartek, 29 lipca 2010

Cóż to za kanał?

Cóż to za kanał nad kanałami,
który jedności służy latami
i tylko jedno biuro na świecie
ma taki kanał. Czy może wiecie?

Ten kanał różny od tych co znamy,
które pilotem w mig przełączamy,
które do wodnej służą żeglugi,
lub do ściekowej sieci obsługi.

Ten kanał bardzo jest tajemniczy.
Fizyczne prawo go nie dotyczy.
Nikt też nie zbadał jakie techniki
dają działania jego wyniki.

Jedna końcówka mieści się w Biurze,
druga jak mówią, gdzieś tam na górze,
gdzie rząd niebiański ma swą siedzibę.
Więc się otacza kanał podziwem.

A kto ten kanał zainstalował?
Czy Bóg go może autoryzował?
Jak w czasach kiedy Boży mężowie
przekazywali słowo po słowie

Duchem natchnieni Boże przesłanie.
Przez lat tysiące w niezmiennym stanie,
do dziś przetrwało. Te wydarzenia,
o których wiemy już bez wątpienia,

że wcześniej przepowiedziane były,
natchnienie mężów tych poświadczyły.
Ten kanał spuścił już tyle treści,
że w zwykłym domu nikt jej nie zmieści.

A jeśli chciałby tego dokonać,
to wiarę w kanał mógłby zrujnować.
Znajdzie miliony, których łudzono,
że już nie trafią na śmierci łono,

dawno już w grobach ziemią przykrytych.
O pokoleniach też rozmaitych,
które dożyć miały Armagedonu,
lecz wcześniej doszły do swego zgonu.

Armagedonu różne terminy,
to też kanału tego wyczyny.
Sodomy zmarłych obywateli,
co już od wieków w ziemi leżeli,

Najpierw pociesza się zmartwychwstaniem,
Potem pognębia jego zabraniem.
Jeśli te treści razem poskłada,
to go niepokój taki dopada,

czy prawidłowo kanał pracuje?
A może kanał tylko blefuje,
że jest kanałem, skąd niezgodności,
których przybywa wciąż w obfitości?

Licencja Creative Commons
Cóż to za kanał? by Damazy Eustachowicz is licensed under a Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Bez utworów zależnych 3.0 Polska License.
W oparciu o utwór dostępny pod adresem euterpolacje.blogspot.com

środa, 28 lipca 2010

Myślenie szkodzi!

Wysłannicy Towarzystwa
Przemierzają morza, lądy,
Razem z fragmentami Biblii
Mieszają ludzkie poglądy.

Gdy ktoś pragnie zbadać temat,
Bo co nieco jest wnikliwy,
Odwiedzają go, lecz biada,
Jeśli jest zbyt dociekliwy.

Jeśli na tym już etapie
Go dopadną wątpliwości
To się mówi, że jest „kozłem”
I rozstaje – nieraz w złości.

Jeśli jednak w zaufaniu
Połknie prawdę z nutą fałszu,
To się staje „prozelitą”
W stanie duchowego rauszu.

Wszystkim bywa zachwycony,
Wszystko bardzo mu pasuje,
Choćby coś się nie zgadzało,
To on tego nie przyjmuje.

- Chronologia? Rewelacja!
- „Nowe światło”? Bardzo proszę!
- Boży „kanał” wszystko poda -
- Więc sprzeciwu tu nie znoszę...

Do chrztu pytań 90,
Trzeba ładnie nań potaknąć
- Będzie chrzest na zgromadzeniu...
- Tam nie może mnie zabraknąć!
Zachęcony do czytania,
Neofita z tym przesadza,
Czyta wszystkie publikacje,
Najpierw mu się wszystko zgadza.

W takim stanie pozostaje,
Jeśli nie jest zbyt wnikliwy,
Coraz więcej doktryn łyka
I jest bardzo z tym szczęśliwy.

Wprawdzie jest to szczęście ślepca,
Szczęście krzesła czy też stołu,
Lecz nie widzi tego biedak,
Dzieląc rozkosz tę pospołu

Wraz z innymi, którzy jak on
Uczęszczają na zebrania
Oraz większe zgromadzenia,
„Czyniąc wszystko bez szemrania”.

Lecz czas mija. Coś zaczyna
Nieco zgrzytać w tej maszynie -
Tak. To rzeczywistość skrzeczy,
Źródło tego jest w Brooklynie.

Towarzystwo w ONZ-cie?
Chronologia jest wadliwa?
„Kanał” myli się co chwilę -
Prosta droga, czy też krzywa?

Może to „odstępców” wina,
Że upada „raj duchowy”,
Przecież miało być tak pięknie -
Kolorowy zawrót głowy.

Trzeba iść do braci starszych,
Oni pewnie coś zaradzą -
Lecz tu pierwsze jest zetknięcie
Z kim? Z „teokratyczną władzą”!

Na problemy doktrynalne,
Na sprzeczności w wyjaśnieniach,
Zawsze jedno jest lekarstwo:
- „Ruszaj częściej do głoszenia”!

Szczery, żądny prawdy człowiek
Ma z tym coraz większy problem,
Bo powiedział dawno prorok,
By zła nie nazywać dobrem.

Staje się „nieregularny”,
Część na niego „wilkiem” patrzy,
Gdy lokalnie nic nie wskóra
Pisze do CK w rozpaczy.

Sądzi, że to ludzie szczerzy,
Co na pewno mu pomogą,
Szybko jednak doń dociera,
Że się stał zawalidrogą.

Chociaż przed poznaniem „prawdy”
Niezależne miał myślenie,
Teraz nagle to jest wada
I dostaje napomnienie.

Pychą się unosisz bracie...
Skąd u Ciebie wątpliwości?
Pewnie nie doceniasz modlitw,
Lub brakuje ci miłości.

Bądź wdzięczny organizacji,
Że ci prawdę poznać dała
I cokolwiek by czyniła,
Zawsze będzie rację miała.

Z nikim na ten temat nie mów,
Bo to jedność zburzyć może,
A jeśli nas nie posłuchasz,
Stracisz swoje miejsce w zborze!”

W tym momencie są dwie drogi:
Czy „potulnie” głowę skłonić?
Czy też ryzykując „wylot”,
Dalej prawdy śmiało bronić.

Lecz naprawdę jedna droga
Pozostaje dla wnikliwych.
Więc się szybko ich usuwa
Przy pomocy niegodziwych.

Ci, co wielką miłość mieli,
Teraz głowy odwracają,
Wykluczony jest przeklęty,
Nawet go nie pozdrawiają.

WY, CO KIERUJECIE „DZIEŁEM”!
„REPREZENTANT” 'NIEWOLNIKA'!
O WASZE POSTĘPOWANIE
RZESZA PRAWYCH SIĘ POTYKA!

KTO WAM DAŁ BESTIALSKIE PRAWO,
BY WYTWORZYĆ „TEOKRACJĘ”,
KTÓRA DEPCZE PRAWYCH LUDZI,
SKAZUJĄC NA IZOLACJĘ!?

BOŻY SĄD NAD WAMI WISI,
PRZED NIM SIĘ NIE UCHRONICIE!
MACIE JESZCZE CZAS NA ZMIANĘ,
JEŚLI MIŁE WAM JEST ŻYCIE.

Sosnowiec - uniwersalna historia Kongresów

Tam, gdzie leży gród Sosnowiec,
Pędzi stado „drugich owiec”.
Przekonane, że tak trzeba -
Czeka na nie „manna” z nieba.

Szybko miejsca swe zajmują,
Porządkowi je rachują -
Będzie chlubna statystyka
(Choć co roku część gdzieś znika).

Pełni ciepła i miłości
Już czekają w gotowości
Na muzykę, co rozbrzmiewa
Z góry, z prawa oraz z lewa.

Już brzmią pieśni dźwięki czyste,
Część więc leje łzy rzęsiste
Ze wzruszenia, co ich ściska,
Że jest jadła pełna miska.

Już jest pierwsze przemówienie
Pasjonujące szalenie,
W którym zawsze się tłumaczy,.
Po co każdy przyjść tu raczył.

Są sympozja i wykłady,
I tzw. „dobre rady”,
Choć wciąż mówcy mają werwę,
Wszyscy chcą już iść na przerwę.

W wielkim zgiełku i hałasie
Niczym w szkole w pierwszej klasie,
Do jadalni się udają,
Biegiem – aby miejsce zająć.

Bufet zwykłą jest atrapką,
Każdy więc ze swą kanapką
Stoi, siedzi (gdy ma na czym)
I pochłania ją w rozpaczy,

Że już bliski koniec przerwy,
Że mu mogą puścić nerwy,
I że się okaże gburem,
Bo zmęczenie bierze górę.

Ale kogo to obchodzi?
Porządkowy wartko wchodzi
Krzyczy, jakby był na „haju",
Że już pora znów do raju.

Więc radośnie wszyscy spieszą
I się bardzo z tego cieszą,
Wszak przywilej to ogromny,
Choć się ledwo jest przytomnym.

Znów sympozja i wykłady,
Mało kto już daje rady,
Ale wszyscy głośno klaszczą
Z otwartą z zachwytu paszczą.

Wreszcie koniec dnia pierwszego,
Radość jest do upadłego,
Ale nieco ją przyćmiewa
Fakt, że dwa dni jeszcze trzeba

Karmić się tą pyszną „manną”
(Nie być rzeczą jest naganną,
Czynią tak tylko „odstępcy”,
Co są gorsi niż przestępcy...)

Drugi dzień jest wielką próbą,
O pięć godzin trwa za długo,
Nawet przerwa już nie cieszy,
Każdy się do domu spieszy.

Trzeci dzień jest nieco inny,
W nim jest apel do „nieczynnych”,
Doświadczenia i wywiady,
Złote myśli i przykłady.

Jest do zgromadzonych licznych
Wykład tzw. „publiczny”,
Później zaś – by była zmiana -
Jest „Strażnica” odczytana.

Jest coś, czego wszyscy łakną -
I nie może tego braknąć -
Blednie Teatr Telewizji,
„Dramat” zjawia się na wizji.

W nim aktorzy-amatorzy -
Głos z dubbimgu się podłoży -
Choć biblijny z założenia,
Od lat kilku to się zmienia.

Choć ma wymiar religijny,
Coraz słabiej jest „biblijny”,
Służy on do mózgu prania
I propagandy wszczepiania.

Zaś ostatnie przemówienie
Mówi ważny ktoś szalenie,
Musi być koniecznie z Biura,
Wtedy mową więcej wskóra.

Wszyscy wielką ulgę czują,
Lecz udają, że żałują,
Że się wszystko już skończyło,
Przecież tak cudownie było...

Zawiadowcy „Teokracji”,
Mistrzowie manipulacji
Wiedzą, że zmęczenie skłania
Do bezmyślnego wchłaniania

Wszelkich podawanych treści,
By je w głowach „owiec” zmieścić,
Wtłoczyć do podświadomości
By nie miały znajomości

Co jest błędne, co fałszywe,
A co czyste i prawdziwe.
By oddały się w niewolę,
Mając niby wolną wolę.

Ludzie różnią się od owiec,
Bo od zwierza różny człowiek.
Bądź łagodny, pokojowy,
Lecz używaj przy tym... głowy!

Wciąż szukajcie Królestwa

Wciąż szukajcie Królestwa” – powiedział Pan Jezus.
Czy miał może na myśli Towarzystwo Strażnica?
Jego dumnych przywódców, co innym się każą,
Skamieniałą, skostniałą strukturą zachwycać?

A może miał na myśli tzw. „pionierów”
(Choć nazwa ta niezgodna jest z rzeczywistością;
Pionier to ten, kto pierwszy jest w jakimś terenie,
Nie ten, co ilość godzin wylicza z radością…)?

Organizacja wzbudza wyrzuty sumienia,
Manipuluje ludźmi, by się obwiniali,
Lepiej niech zrezygnują z pracy, wykształcenia,
I wtedy statystykę będą podbijali.

Jeśli „pionierzy” bardziej szukają Królestwa,
Przez to, że wypełniają normy godzinowe –
To cała reszta zboru musi czuć się gorsza
I jak tu się „poprawić” – wciąż zachodzi w głowę.

By się starać zrozumieć, co miał Pan na myśli,
Trzeba wersetu czytać nie pół, lecz w całości –
Jezus obiecał pomoc tym, którzy szukają
Stale najpierw Królestwa i Jego prawości.

Czy „prawość” to spełnianie normy godzinowej
Wyznaczonej zupełnie bez podstaw biblijnych?
Czy też chodzi o prawy sposób życia ludzi,
Szczerych, uczciwych, przy tym zwykle religijnych?

W Liście do Rzymian Paweł mówi o poganach,
Którzy będą sądzeni bez litery Prawa.
Ich sumienie, a także ich postępowanie
Dobre lub złe – to sądu tego jest podstawa.

Zaś w Liście do Efezjan tenże sam apostoł
Mówi, że ludzie mają bardzo różne dary.
Nigdzie jednak nie twierdzi, że należy liczyć
Czas, który przeznaczą na duchowe ofiary.

Służba chrześcijanina to jest jego życie -
Jak on pracuje, jak się do innych odnosi,
Choć Towarzystwo czasem mówi że to ważne –
Lecz w praktyce trzy kasty nad innych wynosi.

Pierwsza kasta to starsi, co „ciężko pracują”,
Szczególnie, gdy tropią „niezależne myślenie” –
Tak się przy tym ogromnie mocno angażują,
Że aż przeoczają faktyczne zagrożenie.

A jest tego niemało. Niemoralność, swary,
Podjazdowe wojenki i rywalizacja,
Alkoholizm oraz inne jeszcze przywary,
Na które słabo reaguje „Teokracja”.

Rzecz jasna, wśród tych starszych są również pionierzy,
Takich się często-gęsto czyni nadzorcami –
Są nadzorcy obwodu, okręgu i kraju,
(Dobra nazwa dla tych, co lubią być panami).

Te trzy kasty mieszają się często nawzajem,
Dwie już wymieniliśmy – starsi i pionierzy.
Ci zaś czasem należą do innej „elity”,
Choć żadna to elita – bądźmy tutaj szczerzy.

Ta szczególna spec-grupa, ta chluba Brooklynu,
To skupieni w Biurach Oddziału „betelczycy”.
Oni są fundamentem, gwarantem struktury -
Tania siła robocza, chętni niewolnicy.

Jeśli nie jesteś starszym lub choćby pionierem,
Jeśli cię nie pociąga praca „betelczyka”,
To jesteś niedojrzały, coś jest z tobą „nie tak”
I właściwie powinno się ciebie unikać.

Jeśli jesteś kobietą, to także masz szansę:
Możesz zostać pionierem albo „betelczykiem”.
Jeśli cię jednak żadna z tych rzeczy nie ciągnie,
To „szukasz wciąż Królestwa”, lecz z marnym wynikiem!

I tak oto kastowość, właściwa dla Indii ,
Na dobre zagościła w Strażnicowym tworze.
Jedni „szukają Królestwa”, lecz inni „bardziej”...
Ci, co „bardziej” - szacunek większy mają w zborze.

Te rozliczne podziały sztucznie wytworzone,
Resztki szczerej miłości na bok odsuwają,
Czas więc szukać Królestwa poza WTS-em,
Bo jak widać, ludzie w tym tylko przeszkadzają.




A propos NSK z kwietnia 2009

A propos NSK z kwietnia 2009

Towarzystwo Strażnica miało znak firmowy,
Jednak chyba nikomu nie przyszło do głowy,
Że kwietniowa NSK roku dziewiątego
Zakaże używania znaku firmowego.

Nuże! więc z Sal Królestwa zrywajcie wieżyczki
Przecież chyba nie chcecie mieć z władzą potyczki,
Zwłaszcza z „teokratyczną”, „kierowaną duchem”,
Która własną tradycję niszczy jednym ruchem.

To dla niej nie pierwszyzna; „bestię” pokochała
I zgodę na jej Kartę chętnie podpisała.
Trwałoby to bez końca – ale się wydało
I wyszło na jaw, w co się Świadków powkręcało.

Zamęczeni w obozach, zabici w Malawi,
Wypędzeni z Burundi, wyjęci spod prawa,
Cierpieliście dla Boga, czy organizacji?
Słuchaliście sumienia, czy też „Teokracji”?

To są ważne pytania. „Ciało Kierownicze”,
Które was ponoć kocha i z wami się liczy,
Bez przymusu, nacisku – za to w tajemnicy,
Chętnie zasmakowało w roli wszetecznicy.

Neutralna postawa, nasza wielka chluba...
Wspomnijmy mężów wiary – ściętego Jakuba,
Zabitego Szczepana, Pawła Apostoła...
Wszak pomost to przez wieki... Dziś z wyrzutem woła.

Co też w świetle odstępstwa i nauk fałszywych
Niepospełnianych proroctw, nadziei zdradliwych
Może ważyć malutka wieżyczka na ścianie,
Że trzeba wydać zakaz na jej używanie?

A jednak znaczy wiele. To wszak pokazuje,
Że gdy zbór jakąś Salę Królestwa zbuduje,
To na tym jego rola jest już zakończona.
I tak cała społeczność w błąd jest wprowadzona.

Choć bracia mówią: „Chodźmy dziś na naszą Salę”,
To Sala ta w istocie nie jest już ich wcale,
Darując ją związkowi ze strażniczą wieżą,
Nic nie wiedzą, że sami wszak doń nie należą.


O co w tym wszystkim chodzi? Wkrótce się okaże.
Związek już od lat sześciu ma dwie różne twarze,
Jedną dla urzędników, z napisem „Strażnica”,
Wewnątrz zaś „Chrześcijański Zbór” wszystkich zachwyca.

Związek ma „dobra Króla”, zbory obowiązki,
O tym zróżnicowaniu wie tylko krąg wąski,
Jakiekolwiek decyzje podeprze „kanałem”,
„Niewolnikiem roztropnym” czy innym banałem.

Jezus mówił „Czuwajcie”... Stosuj się do tego.
I nabywaj mądrości. Wystrzegaj się złego.
Niech więc organizacja ci życia nie kradnie.
Zdaj się tylko na Boga – inaczej przepadniesz!

The Story About An Elder

Nowy rodzaj się pojawił
Pół-automat, a pół-człowiek
Ta hybryda mechaniczna
To jest homo strażnicowiec.

Mówiąc zaś innymi słowy:
Mechaniczny humanoid
I hybryda człekokształtna
Czyli homo strażnicoid.

Ucho większe ma od słonia
Wszędzie wietrzy zagrożenie
Nienawidzi gdy ktoś myśli
Niebezpieczny jest szalenie.

Gdy ktoś przy nim słowo piśnie
Inne niźli dozwolone
Zaraz w domu ma wizytę
I zarzuty postawione.

Nie daj Bóg, by ktoś w szczerości
Z nim rozpoczął dyskutować
Prawda to nie jego działka
On ma status quo zachować.

Jeśli ktoś się wyłamuje
Z drylu, który on narzuci
Rozpoczyna procedurę
By nieszczęśnika wyrzucić.

Pozbawiony wszelkich uczuć
Wyzuty z wszelkiej miłości
Obce całkiem mu współczucie
To zwolennik wydajności.

O kim słowa te traktują?
Chodzi może o Lenina?
Może o Mao Tse-Tunga?
A może o J. Stalina?

Nie, to jest o starszym zboru
Produkcie organizacji -
Charakterystyczny wytwór
Samozwańczej teokracji.

Drodzy miłośnicy prawdy
Skoro wolność jest wam miła
Strzeżcie się strażnicoidów
Póki krew wam płynie w żyłach.

Dlaczego tak być musi?

Dlaczego tak być musi?

Dlaczego tak być musi, drodzy czytelnicy,
Że kiedy się już zbiorą prawdy miłośnicy,
To najpierw szczerość, miłość, prawdę deklarują,
Lecz już po krótkim czasie d… pokazują.

Dlaczego tak być musi, drodzy przyjaciele
(nie pytam was, w którym się mieścicie kościele),
Że gdy „dół” widzi błędy i chce coś poprawić,
To „góra” wszystko chce po staremu zostawić.

Dlaczego tak być musi, drodzy bracia moi,
Że „religia prawdziwa” tak prawdy się boi
Że każdy, kto odważnie jej błędy piętnuje,
Z etykietką „odstępcy” na bruk wylatuje.

Dlaczego tak być musi, drodzy głosiciele,
Którzy do ludzi z „prawdą” idziecie w niedzielę,
Że musicie „lojalnie” za przywódców błędy,
Nic o nich nie wiedząc, zbierać przy drzwiach cięgi.

Dlaczego tak być musi, nieświadomi faktów,
(nic dziwnego, wszak z „górą” nie macie kontaktu)
Że gdy wam ktoś je poda, zaraz zaprzeczacie,
Choć wcale ich nie znacie ani nie zbadacie.

Dlaczego tak być musi, drodzy bojaźliwi,
Że aż pozwoliliście swój umysł wykrzywić
I daliście wmówić sobie w dziecięcej szczerości
Istnienie tu, na ziemi „kanału łączności”!

Dlaczego tak być musi, biedne „drugie owce”,
Że choć organizacja zeszła na manowce
Przez sojusz z ONZ-em i nauki fałszywe
Wy wciąż w niej pokładacie ndzieje zdradliwe.

Dlaczego tak być musi, wy w schematach tkwiący?
Przecież każdy nadzieję swą w Bibli kładący,
Ma ciągle wszystko badać; końca temu nie ma:
Być gotowym na zmiany, a nie wielbić schemat.

Brak pokory i nadmierne poczucie ważności,
Przeświadczenie o misji, brak zwykłej miłości,
To cechy każdej władzy, także tej w Brooklynie
Lecz pomimo swej pychy jak trawa przeminie.

Wcale tak być nie musi. Ci z was którzy widzą,
Którzy kłamstwem obłudą i fałszem się brzydzą,
Powinni śmiało ostrzec swoich braci w wierze,
Bo trzeba być świadomym, by czcić Boga szczerze.

Wszak jeśli tak być musi, że „lepiej nie wiedzieć”
I dla „świętego” spokoju cicho na d… siedzieć,
Jest przestroga na Biblii dość mocno oparta,
Że tak pojęta „wiara” jest warta, lecz … czarta.


niedziela, 25 lipca 2010

Owczy (s)pęd




Gdzie się wznosi gród Sosnowiec
pędzi stado drugich owiec.
Za pierwszymi podążają,
wielki zapał wyrażają.

Nie zwyczajne to są owce
hodowane przez hodowcę,
by otrzymać z nich surowiec
- wełnę po strzyżeniu owiec.

Te owcami być się mienią
i pasterzy swoich cenią,
toteż pędzą na swą Halę,
gdzie paść będą się wytrwale.

A pasterze bardzo dbają,
kiedy stado dokarmiają,
żeby dokarmiane owce
nie zbłądziły na manowce.

A gdy owca jednak zbłądzi
kij pasterski ją osądzi,
aby resztę stada chronić,
zabłąkaną się odgoni

Wtedy cała reszta stada
smacznie paszę swą zajada.
Zabłąkana gdzieś w oddali
nie ma komu się wyżalić.

Stado nie odczuje braku,
gdyż mu już nie psuje smaku
wypędzona odstępczyni,
i postępy większe czyni

w powiększaniu stada o te,
co chorują na ślepotę
i nie widzą kiedy pasza,
którą niby się dokrasza,

traci dużo na wartości,
choć dodaje się różności,
to się zmienia ingrediencje,
to rozluźnia konsystencję.

Kiedy stado najedzone,
każda owca w swoją stronę
do zagrody się udaje,
gdzie też karmę swą dostaje.

Z latami - jak uczą dzieje,
stado słabnie i kuleje,
taką karmą dokarmiane
coraz bardziej baranieje.


Licencja Creative Commons
Owczy (s)pęd by Damazy Eustachowicz is licensed under a Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Bez utworów zależnych 3.0 Polska License.
W oparciu o utwór dostępny pod adresem euterpolacje.blogspot.com