sobota, 6 lipca 2013

Znów zbliżają się kongresy

Nie posiadam się z radości,
Że nie muszę wbijać kości
W twarde ławy stadionowe
I zachodzić przy tym w głowę,
Czy mnie słońce będzie prażyć,
Czy też deszcz się może zdarzyć.

Dużo mam ciekawsze życie,
Bo nie muszę wstać o świcie,
Mrużąc oczy z niewyspania,
Myśleć, że mam do zabrania
Pióro oraz dwa termosy
I kanapek całe stosy. 

Wielka radość mnie rozpiera,
Bo mi doktryn nikt nie wpiera,
Nauk, co są nie do obrony,
Wiedząc dobrze,  żem zmęczony.
(Trudno w stanie bliskim schizy
Zdobyć się na analizy).

Ktoś by rzekł tu: – Przecież teraz
Upał nam już nie doskwiera,
Deszcz też nam nie grozi wcale,
Mamy przecież swoje Sale,
Tam pod dachem i wygodnie,
Można poczuć się swobodnie.

Czy swobodnie? Bardzo wątpię!
Przecież się podlega klątwie,
Gdy się chce przedyskutować
Ledwie co słyszane słowa.
Nie ma miejsca tu na spory…
Przecież to jest system chory!

Niech tu kitu nikt nie wciska,
Nadal w modzie są boiska,
Bo nie wszędzie stoją Sale,
A jak są, to i tak wcale
Nie zaprasza się tam gości,
Bo się robi oszczędności (?).

Aby światło dać widowni,
Trzeba płacić elektrowni.
Na stadionie zaś wystarczy
Lampa ze słonecznej tarczy.
Zaś z tytułu tego zyski
Lepiej dać do CK miski.

Gdy przypala ludzi słońce,
To jest wszystko „budujące”,
Każdy marzy o finale,
Nie chce mu się myśleć wcale,
Zresztą nikt tu nie docenia
Jakichś dysput czy myślenia.

Na stadionie czy na Sali
Ważne, by wszyscy klaskali,
Wszyscy z wszystkim się zgadzali,
A nie wciąż dyskutowali.
Bo dyskusja jedność burzy,
Więc nikomu to nie służy.

Dawnom skończył już z kongresem,
Przepadł dla mnie on z kretesem,
Gdy raz mówca w przemówieniu,
W podnieceniu, w głosu drżeniu,
Kazał wszystkim oponentom
Cenić „kanał” jak rzecz świętą.

Gdy się całkiem przekonałem
(Bo już wcześniej to widziałem),
Że tu prawda się nie liczy,
Wręcz jej sobie nikt nie życzy,
To nabrałem przekonania:
Nie mam tu nic do szukania.

Od tej pory mam już spokój.
Widzę jak każdego roku,
Nadal się ogłupia tłumy,
Czyniąc z prawdy rodzaj gumy,
Ciągnąc ją w lewo lub w prawo,
Byle tłumy biły brawo.

Nie chcę mieć z tym nic wspólnego,
Tobie też radzę, kolego,
Nie zgódź się na mózgu pranie,
W domu sobie zjedz śniadanie,
A gdy będziesz wypoczęty,
To nie zwiodą cię przekręty.




Licencja Creative Commons
Znów zbliżają się kongresy by Weteran is licensed under a Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Na tych samych warunkach 4.0 Międzynarodowe License.
W oparciu o utwór dostępny pod adresem http://euterpolacje.blogspot.co.uk/2013/07/znow-zblizaja-sie-kongresy.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

komentarz do wstawienia