Krótka historia pewnego szczerego człowieka
Był raz sobie w pewnym kraju bardzo szczery, prawy człowiek,
Rzeczywistość naokoło wciąż spędzała mu sen z powiek.
Zaczął więc się zastanawiać, czy jest jakieś rozwiązanie,
Lecz wtem dzwonek! A za drzwiami stały dwie przemiłe panie.
Zanim zdążył coś wykrztusić, już otwarły Świętą Księgę
I zaczęły z niej cytować wiersz za wierszem na potęgę:
Czy pan wie, że Bóg ma imię? Ziemia wkrótce będzie rajem!
Ten ma szansę, kto z „kanałem” dziś w łączności pozostaje!
Choć ten „kanał” go przestraszył, zaczął sprawdzać inne rzeczy
I niestety swą przezorność i ostrożność ODBEZPIECZYŁ.
W tak powstałą tedy lukę wpadło wiele argumentów
Wziętych z Biblii, więc prawdziwych, przy tym jednak część przekrętów.
On smakując czystą prawdę, nie dostrzegał ich już wcale,
A że o tym nie mówiono, więc zapomniał o „kanale”
Gdy uwierzył, że na drodze jest jedynej i prawdziwej,
Z entuzjazmem nawracania pracy oddał się gorliwej.
Z „kierowaną Duchem Bożym” jedyną organizacją
"Utożsamił" się i ochrzcił oraz uczcił to kolacją.
Chociaż wykład i pytania o „kanale” coś bąkały,
To w amoku i radości problem wydał mu się mały.
I tu kończy się idylla, zaczyna degrengolada,
Wszystko przez to, że bohater nasz nie przestał Biblii badać.
Kiedy minął wreszcie amok, łuski z oczu mu opadły
I jak to się zwykle dzieje, wątpliwości go dopadły.
Ciągle jednak szczerze wierząc, że w religii jest prawdziwej
Oczekiwał odpowiedzi w pisaninie natarczywej.
Jednak zawsze miast się cofnąć z duchowego "niewypału"
Adresaci mu radzili ciągle trzymać się "kanału".
Wtedy pamięć mu wróciła i powiedział głośno w zborze,
Że przy drzwiach dwie panie kiedyś mu mówiły o tym tworze.
Lecz ośmielił się zapytać: - Jak to? Jest dwóch pośredników?
Więc dlaczego kontakt z nimi do różnych wiedzie wyników?
Czemu, kiedy widzę konflikt między dwoma „kanałami”,
To pierwszeństwo ma ten ludzki? Czy on jest nad niebiosami?
I w ogóle – co za pomysł z samozwańczą tą godnością,
Skoro jeden jest pośrednik miedzy Bogiem a ludzkością?
Tego było już za wiele. W całym zborze aż zawrzało!
Jak śmiesz bracie krytykować święte Kierownicze Ciało?
– Dzięki komu tutaj jesteś? Gdzie zniknęła twa pokora?
To na ciebie z Internetu wpływa propaganda chora!
Zewsząd zaatakowany, ledwie przywlókł się do domu,
Czując się osamotniony, nie ufając już nikomu.
Lecz nie koniec na tym – wtem do drzwi rozległo się pukanie.
Lecz tym razem to – niestety – już nie były miłe panie.
Odwiedziny mu złożyli dwaj panowie pod krawatem,
Z miną wrogą i surową wciąż go nazywając „bratem”,
Oskarżyli go, że jest odstępcą oraz wichrzycielem,
Musi więc wyrazić skruchę. To jest ich wizyty celem.
Ale czego mam żałować? Że wam prawdę powiedziałem?
Przecież żadna grupa ludzi nie ma prawa być „kanałem”!
Z czego mam się więc wycofać? Z mej miłości czy szczerości?
Te pytania brat skierował do swych nieproszonych gości.
Ich riposta była szybka: – My tutaj nie przychodzimy,
Byś przedkładał swoje racje. Wkrótce cię zawiadomimy
O terminie posiedzenia komitetu sądowego,
Czy się mieniąc naszym bratem jesteś jeszcze godzien tego!
Widząc, że szans żadnych nie ma, aby szczerze porozmawiać,
Zaczął się bohater nasz poważnie nad tym zastanawiać,
Czy zależy mu, by jeszcze nadal trwać w tym udawaniu,
Czy też sobie dać z tym spokój – pomyśleć o pożegnaniu.
* * *
Siedzi sobie w swym mieszkaniu szczery i uczciwy człowiek.
Wszystko to, co go spotkało, ciągle spędza mu sen z powiek.
Zastanawia się, czy było jakieś lepsze rozwiązanie…
Jak myślicie – czy otworzy, gdy usłyszy znów pukanie…?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
komentarz do wstawienia