poniedziałek, 6 grudnia 2010

Dobre rady

O dawaniu rad

Strażnica z 1. 02. 2011 – artykuł pt. „To wasz dzień – zakończenie 129 klasy
Szkoły Gilead”.

„Mówca udzielił słuchaczom następującej wskazówki: „Jeśli ktoś zaczyna was wychwalać albo wynosić pod niebiosa wasze umiejętności, pokornie odwracajcie uwagę od siebie, a kierujcie ją na Jehowę i Jego organizację” (1 Koryntian 4:7).

(...) wyrażono wdzięczność dla członków Ciała Kierowniczego: „Przygotowaliście program nauczania, odwiedzaliście naszą klasę, udzielaliście nam wspaniałych pouczeń duchowych. Mogliśmy zobaczyć na własne oczy Wasz ofiarny trud i osobiście odczuliśmy Waszą miłość. A teraz zrobimy wszystko, by na przydzielonych nam terenach naśladować Wasz piękny przykład — Waszą miłość, cierpliwość, pokorę i szczerą troskę o drugich”.


Gdym do szkoły chodził jeszcze
Też pisałem czasem wiersze.
Choć rym był „by Częstochowa”,
Długo się w pamięci chowa.


Jedno takie rymowanie
Miało proste dość zadanie -
Był to rym jednowierszowy,
Łatwo wpadał więc do głowy.


Wskazać miał on na sprzeczności,
Co cechują wielu gości,
Chociaż innych wciąż strofują,
Sami się niewinni czują.


Rym, o którym tutaj mowa
Liczył cztery proste słowa:
„Dobre rady dla gromady”
I zawierał trzy zasady.


Pierwsza ta: Gdy dajesz rady,
Musisz z ludźmi mieć układy.
Muszą ci bezwzględnie ufać,
Żeby chcieli cię posłuchać.


Druga ta: Sprawiaj wrażenie,
Że zależy ci szalenie
Na słuchaczy pomyślności
Choćbyś w d... miał tych gości.


Trzecia: Rady są dla masy,
Ty nie jesteś z masy klasy,
To co się dla innych liczy,
Ciebie wcale nie dotyczy.


Każda Gileadu klasa
To jest właśnie taka masa,
Dla niej wykładowcy Szkoły
To niemalże są anioły.


Nie dostrzega więc sprzeczności
I zwykłej dwulicowości.
Widać to w Strażnicy wątku
Cytowanym na początku.


Ta „tradycja dobrych rad”
Ma już wiele długich lat.
Sędzia, co nakazał głosić,

Sam się nie zwykł z tym tarmosić.


Gdy na świecie kryzys szalał
On „Chryslerem” się przechwalał,
A tym, co stracili mienie
Słał z „Bet Sarim” pozdrowienie.


Zagadkowy rozpad rodzin
Dwom prezesom nie przeszkodził
Z Biblii rady słać pobożne,
Jak wieść trzeba życie zbożne.


Choć radził innym pokorę
Rutherford był dyktatorem.
Nie pomoże, że raz jeden
Zaniósł gdzieś walizek siedem.


Słynny prezes Franz Frederick
Też „pokorny” był i szczery.
Raz oznajmił braciom w Ciele:
„Ja jestem Nauczycielem”.


Po chybionym „końcu świata”
Wielki strach obleciał brata,
Że się zmniejszy masa „masy”
I pogorszy się stan kasy.


Rzeczywiście nastał spadek
I dostali „chłopcy” w zadek,
Więc zelżono lekko uścisk,
By wolności nieco wpuścić.


Jednak mimo tego trendu
Nikt nie przyznał się do błędu.
Nadal winne były masy -
Tak jest po dzisiejsze czasy.


Zalecenie neutralności
Nie dotyczy z Walkill gości.
Choć ONZ polubili,
To go masom zohydzili.


Na pogrzebach nakazano,
By zmarłych nie wychwalano.
Całkiem jednak jest inaczej
Ze zmarłym Tedem Jaraczem.


Kiedy zmarł ten Wielki Brat,
To obiegło cały świat
Kolorowe czasopismo,
W którym było o nim wszystko.


I tak będzie trwać ta gra
Póki Bóg nie powie: Pa!
I rozproszy dwulicowość.
To doprawdy będzie nowość!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

komentarz do wstawienia